Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi GordonChaozz z miasteczka Sobótka. Mam przejechane 2148.27 kilometrów w tym 1687.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 9.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 60083 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy GordonChaozz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:314.15 km (w terenie 233.00 km; 74.17%)
Czas w ruchu:27:45
Średnia prędkość:11.32 km/h
Suma podjazdów:6987 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:44.88 km i 3h 57m
Więcej statystyk
  • DST 34.42km
  • Teren 33.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 9.06km/h
  • Podjazdy 1031m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złe dobrego początki

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 1

Ok dzisiaj zmiana czasu więc śpimy godzinę krócej! He he dobre!! Jak już uznałem że się wyspałem wyłażę z łóżka i aplikuję sobie wraz ze śniadaniem poranną dawkę kofeiny. :) Za oknem mgła, ale już słońce się przebija więc zbieram ekwipunek i ruszam w teren! 
Plan jest ambitny, temperatura bardzo obiecująca więc jadę na krótkie spodnie!
Na pierwszy ogień Gozdnica i kilka ciekawych odcinków na rozgrzanie, a tu "zonk" na początek! Na około metrowym dropie zaliczam glebe... Za szybko najechałem na niego a po ostatnich deszczach jest stosunkowo ślisko i nie wyhamowałem wystarczająco i musiałem się ratować wykładką na bok wybierając między spadkiem z mini przepaści a uderzeniem w drzewo...
Efekt? Zgięta klamka hamulca plus stłuczony bark i kolano...

Kurde stłuczenia są dość mocno odczuwalne ale nie odpuszczam dzisiaj po prostu modyfikuję plan!
Zaczynam opcję "B" czyli chillout na rozruszanie opuchniętego kolana wybieram trasę mniej wymagającą i po prostu jadę sobie płaskim "czarnym" szlakiem. Po jakimś czasie nudzi mi się to i postanawiam coś konkretniejszego podjechać. Podjeżdżam do "polany z dębem" a tutaj standardowo w niedzielę bardzo dużo turystów. Na szczyt się nie pcham wybieram opcję w dół do przełęczy i po raz kolejny pruję w dół niby singlem wzdłuż "żółtego". Będąc na przełęczy nie mogłem sobie pozwolić żeby odpuścić Radunię więc wjeżdżam  na szczyt i "niebieskim" w dół. Na szczycie spora liczba piechurów a na szlaku ślady opon nie zawsze zgodne z moją "linią". Potem nieczynnym  stokiem narciarskim do drogi i powrót na przełęcz i monotonny kociłbisty podjazd "czarnym". I super miodny zjazd od "Skał Władysława" drogą "dzikiej świni". Na koniec postanawiam zrobić jeszcze Wieżycę i zjazd żółtym pod parkiem linowym.
Ehhh chyba się starzeje ale dzisiejsza wyprawa uświadomiła mnie że kolejne dropy hopy i inne takie dopiero jak uzbroję się w ochraniacze...





  • DST 36.94km
  • Teren 36.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 13.11km/h
  • Podjazdy 394m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Home sweet home

Środa, 26 marca 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 0

Pogoda się troszkę ustabilizowała więc można by rzec że na pożegnanie z swoimi rodzimymi stronami ruszam na terenową przejażdżkę. Jutro będę podróżował pociągiem więc umytego z Novo Mestowego błota Treka zostawiam w domu a na wycieczkę biorę rower mojej siostry: Merida Sub 40. Za amortyzację odpowiada w nim mój stary dobry Duke bo seryjny widelec nie nadawał się do niczego :), Napęd to Acera/Deore a za zwalnianie odpowiadają fałki do których producent nie chciał się nawet przyznać ;) wcale się zresztą nie dziwie...
Z cel obieram sobie kilka okolicznych pagóreczków, tak tylko żeby nie zapomnieć jak się po piachu jeździ. Jedno muszę zauważyć że w naszych terenach jest bardzo dużo dzikiej zwierzyny! Sarny, dziki i ogrom ptaków od jakiś drapieżnych po dzięcioły i bociany i żurawie. Przejeżdżam też przez rzekę Barycz i tu napotykam te największe z wymienionych wcześniej.
Bardzo przyjemnie się jeździ ale trzeba wracać bo późno się robi... Szkoda wiedząc że jutro prawie 20 km szosą rowerem o oponach 2,4...




  • DST 59.33km
  • Czas 02:53
  • VAVG 20.58km/h
  • Podjazdy 389m
  • Sprzęt Scalicja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Porą makrą szosa sucha...

Poniedziałek, 17 marca 2014 · dodano: 17.03.2014 | Komentarze 0

Dzień zaczął się bardzo źle, wieść o śmierci Marka Galińskiego bardzo przygnębiająca...
Szkoda, był dla mnie zawsze uosobieniem i prekursorem naszego MTB. Był wzorem dla wielu, w tym i mnie i taki już pozostanie...

Kurdę aż wstyd przyznać ale dziś ZERO terenu...
Szosowa wycieczka do Mietkowa w celu rozpoznania odległości i przybliżonego czasu jazdy do miejscowego dworca PKP.
Już niedługo będę zabierał fulla na wyjazdy pociągiem w góry i trzeba mieć jakieś porównanie.
Postanawiam jeszcze się troszkę pokręcić skoro już przerobiłem Scalicjaę na szosę. 
Oczywiście nie mogło zabraknąć jakiegoś podjazdu więc atakuję Przełęcz Tąpadła razem z napotkanym tam panem szosowcem, później już w dół do Sobótki. 
Wyjeżdżając dzisiaj na szosę sądziłem że w terenie będzie mokro po ostatnich opadach le chyba nie jest tak źle, na pewno lepiej niż pod ten nieszczęsny wiatr...




  • DST 45.21km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 9.35km/h
  • Podjazdy 1258m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z nudów chyba...

Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 2

Okazało się że dostałem od losu (kierownika) dwa dni wolnego (zaległy urlop) i trzeba było coś ze sobą zrobić.
Wczorajszy dzień spędziłem na pielęgnacji swojego skromnego przychówku:

Dzisiaj już nie miałem wyboru, trzeba było ruszyć gdzieś w teren!
Taliej zimy nie można zmarnować na siedzenie w domu. Ruszam standardowo po lekkim śniadaniu i porannej kawie. Obieram sobie za cel potrenować z lekka podjazdy na fulu. Zaczynam od czerwonego z Sobótki i dojeżdżam nim do rozjazdu poniżej "panny z rybą"
potem w dół na dziko a następnie niebieskim do Sobótki Zachodniej. Teraz kolejnym podjazdem ma być "czarny miś" lecz już na początku go gubię i zamiast w górę zjeżdżam do szosy. Będąc już tutaj jadę zerknąć na nieczynne kamieniołomy zwane przez miejscowych kantyną. Z reguły z pionowymi ścianami zmagają się wspinacze ale dzisiaj nikogo nie było. 

Okrążam Kantynę po drugiej stronie jest czynna kopalnia

Dobra, wracam na misiowy szlak, tym razem nie gubię go i wspinam się aż do miejsca gdzie jest to niemożliwe ale postanawiam zjechać tym odcinkiem więc wjeżdżam troszkę na około, znajduję ten szlak i brnę nim w dół. Teraz jadę do przełęczy czarnym szlakiem. Myślę że jak już tu jestem to szkoda było by nie wjechać na Radunie i zjechać słynnym niebieskim. Co postanowione to wykonane a najciekawsze jest to że na szczycie napotykam się na 3 bajkerów! Tak Radunia stała się naprawdę na topie... Jadę jeszcze Dębowym Grzbietem i przez Łąkę Sulistrowicką wracam na Ślężę. Postanawiam jeszcze zjechać żółtym z Wieżycy i do domu na obiadek i zimne piwko...




  • DST 57.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 9.50km/h
  • Podjazdy 1405m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wzgórza Kiełczyńskie

Wtorek, 11 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 1

Cały dzień zaplanowany na rower. Jako że nie przygotowałem się za bardzo na dalszy wypad a jazda po samym masywie Ślęży już powoli zaczyna mi się powoli nudzić więc jadę na najbliższe ciekawe wzniesienia. Nie jestem zwolennikiem nabijania zbędnych kilometrów na szosie nawet dla wyższych celów (jazda po górach). Oczywiście trasa dojazdu jak i powrotu prowadzi terenem zahaczając takie "smaczki" jak Wieżyca (zjazd żółtym) i Radunia (zjazd niebieskim). Pogoda wspaniała, super się jedzie, tempo mocno turystyczne.

Od Raduni jadę żółtym, zdarzyło mi się nawet go gdzieś zgubić ale szybko wracam na właściwy szlak. Kilku kilometrowy łącznik szosą i wjeżdżam na teren wzgórz. Lekki podjazd ciągnie się przez początkowy odcinek aż do rozjazdu żółtego i "miejscowego" zielonego. Jadę dalej żółtym wiedząc że będę musiał nim wrócić ale chcę zobaczyć jak najwięcej a jest bardzo ciekawie.

Potem już znowu na zielonym bardzo ostro pod górę, muszę zsiąść i pchać swoją maszynę co też nie jest takie proste :). Natrafiam na jakiś fajnie wyglądający singiel odchodzący w lewo i w dół od "głównego" szlaku. Oczywiście jadę nim wiedząc że za chwilę będzie mnie czekało drugi raz strome podejście ale warto było! Dojeżdżam do najwyższego szczytu tego "pasma" Szczytnej.

a za chwilę czeka na mnie mega ścianka! Po zjechaniu tych stromych kamiennych niby schodów ręce drżą mi od adrenaliny, podejrzewam że gdybym wiedział co mnie czeka to bym się nie odważył! Dalej takim singlem-trawersem i potem w dół do szosy.
Powrót tą samą trasą do przełęczy Tąpadła a do Sobótki czarnym. Gdzieś w połowie wyczerpuje się bateria w telefonie i ślad gps się urywa. Nie planuje już niczego na tę wyprawę spokojnie dojeżdżam do Sobótki zaliczając fajny żółty po zboczy Gozdnicy.

tym razem to tyle: FEEL FREE, RIDE A BIKE!





  • DST 54.45km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:55
  • VAVG 11.07km/h
  • Podjazdy 1710m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strefa MTB Głuszyca

Czwartek, 6 marca 2014 · dodano: 06.03.2014 | Komentarze 0

Od już dłuższego czasu na dzisiaj planowałem wypad do Głuszycy. Kolejny wolny dzień spędzony na rowerze w górach.
Zaplanowana była zielona trasa w spokojnym turystycznym tempie, żadnych "fajerwerków'' technicznych tylko spokojna jazda w fajnym terenie.
No cóż pogoda sprawiła psikusa, niby ciepło, niby bez opadów ale za to mgła...

Widoczność bardzo ograniczona ale komu by to przeszkadzało? Na pewno nie mi! Mgła skraplała się na drzewach powodując coś w rodzaju deszczu a z końca daszku od kasku spadały krople wody...
Zaczynam od wspinaczki na masyw Włodarza.

Z cesarskich skałek niestety widać nawet miasteczka a po drugiej stronie góry nie można dostrzec nawet Wielkiej Sowy!
Szybki zjazd szosą i atakuję kolejny podjazd, tym razem sporo błota na charakterystycznej czerwonej ziemi.

Jadę wzdłuż granicy i ciągnie mnie na niebieski szlak ale pozostawiam go na kolejną wizytę w tych terenach. Zaczęło się j wyraźnie przejaśniać, mgła jest już w odwrocie. Ciągle podążam zielonym strefy MTB, oznakowanie trasy niby poprawione ale często jedzie się na pamięć.
Decyduje się wjechać na Waligórę

potem schronisko Andrzejówka i dalej w stronę Głuszycy. Niestety gubię trasę i przez jakiś czas jadę na czuja aż w końcu trafiam na czarny strefowy i postanawiam jechać nim, jak się okazało był to błąd gdyż od właściwej drogi byłem dosłownie o krok!
Jakiś czas jadę owym czarnym i odjeżdżam już dość daleko od obranego wcześniej kursu. Gdy w końcu odnajduje swoje aktualne położenie postanawiam już nie wracać na zielony a zjechać spokojnie szosą na miejsce startu. Troszkę tego żałuję bo ominąłem przez to fajny trawers na grzmiącej... No trudno ale będę miał pretekst żeby tu jak najszybciej wrócić bo bardzo lubię te okolice!!

To chyba tyle, do zobaczenia kiedyś gdzieś na szlaku!




  • DST 26.80km
  • Teren 24.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 10.72km/h
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

niedzielne popołudnie

Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 0

Korzystając z pierwszej w tym roku możliwości jazdy bez kurtki (nie wiem ile było stopni ale dużo ponad 10 na plusie) pakuję się na zaliczanie swoich standardowych odcinków na Ślęży i Raduni.
Techniczne podjazdy po kamieniach na Ślęży, szybki zjazd wzdłuż żółtego do przełęczy, standardowy podjazd na szczyt Raduni, techniczny zjazd niebieskim, kolejny podjazd, do skał Władysława, ciekawy zjazd singlem a na koniec fajny zjazd tym razem z Wieżycy.
Tak na odreagowanie przy weekendzie...