Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi GordonChaozz z miasteczka Sobótka. Mam przejechane 2148.27 kilometrów w tym 1687.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 9.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 60083 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy GordonChaozz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:184.59 km (w terenie 170.00 km; 92.10%)
Czas w ruchu:20:44
Średnia prędkość:8.90 km/h
Suma podjazdów:7224 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:26.37 km i 2h 57m
Więcej statystyk
  • DST 32.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 8.35km/h
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślęża, Radunia, Ślęża, Wieżyca

Czwartek, 27 lutego 2014 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 0

Ehhh... Miałem dzisiaj siedzieć w domu, naprawdę miałem taki zamiar.
Nie dało się :) Pogoda i super teren nie pozwalają na leniuchowanie.
Po raz kolejny eksploruję masyw, tym razem najpierw zdobywam Ślężę, zjeżdżam czerwony w stronę Sulistrowic, następnie wspinam się na Radunię, zjazd niebieskim plus przejazd "dębowym grzbietem", potem kolejny raz Ślęża tym razem zjeżdżam w stronę Sobótki. Na koniec Wieżyca i zjazd żółtym do schroniska. Niestety wyładowała się bateria w telefonie i ten odcinek nie zapisał się na Endomondo.
No i to było by na tyle!
PS: Fotka ze zjazdu :)





  • DST 35.48km
  • Teren 34.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 7.88km/h
  • Podjazdy 1700m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gozdnica, Wieżyca, Ślęża, Radunia

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 1

Wreszcie dzień wolny od pracy, dzień który można w większości przeznaczyć na robienie tego co się lubi.
W moim przypadku chodzi o jazdę rowerem górskim!
Niestety miałem wielkie oczekiwania i nadzieje na wyjazd w większym gronie gdzieś w odleglejsze góry ale jak to często bywa nie każdemu pasował termin, albo inne kuriozalne powody typu ja nie dam rady, ja nie mam techniki albo jeszcze inne babskie wymówki.
Trudno niestety dla wielu dalej mtb to jazda rowerem górskim a nie jazda w terenie górskim...
Pozostał mi "tylko" masyw Ślęży, jak powszechnie wiadomo w tak wiosenną pogodę góra ta przechodzi prawdziwy potop turystów z pobliskich większych miast. Nie inaczej było i dzisiaj. Żółty szlak to prawdziwa trasa "pielgrzymki" turystów, ich młodego potomstwa i zwierząt domowych. Trafili się oczywiście "Super Bajkerzy" na swoich wypasionych maszynach z dużą prędkością manewrowali między rzeszą piechurów. Na pewno zyskali wiele do lansu zjeżdżając ze szczytu Ślęży żółtym szlakiem do przełęczy który jest po prostu zwykłą szutrową drogą w niektórych miejscach o dość znacznym nachyleniu. Szkoda bo równolegle do niej jest całkiem ciekawy singiel zapewniający na pewno o wiele więcej adrenaliny niż slalom między uciekającymi w popłochu ludźmi. 
Dobra planuje dzisiaj zaliczyć większość szczytów i ciekawszych zjazdów masywu.
Z wiadomych przyczyn ruszam wcześniej niż zwykle, na "rozgrzewkę" biorę Gozdnicę i całkiem stromy zjazd który niedawno znalazłem, potem rozpoznanie przy schronisku pod wieżycą, turystów jeszcze mało więc wjeżdżam na szczyt i od razu zjeżdżam bardzo przyjemnym zjazdem żółtym szlakiem. Jest dość sporo nachylony i napotyka się kilka technicznych miejsc, luźnych kamieni i leżało dzisiaj sporo zeszłorocznych liści. Minąłem też kilku pierwszych piechurów którzy grzecznie ustąpili mi miejsca.
Dalej czas na Ślężę, podjeżdżam zachodnią stroną góry, wyczaiłem bardzo ciekawy podjazd wymagający sporo samozaparcia i podstawowych umiejętności trzymania się drogi. Dojeżdżam do "Polany z Dębem" i stąd już autostradą ślężańską na szczyt. Wczesna pora poskutkowała, zaledwie kilku pieszych, jazda właściwie niczym nie jest utrudniona i bezproblemowo docieram na szczyt. Tutaj też tylko kilku ludzi. Więc czas na zjazd do Przełęczy Tąpadła, oczywiście mam alternatywną trasę by nie kolidować z turystami. Najpierw jadę po lewej stronie szlaku bardzo fajną ścieżką o której mało kto wie a potem tym wyżej wspomnianym singlem ciągnącym się od "polany" od przełęczy.
Czas na Radunie i najciekawsze zaplanowane na dzisiaj zjazdy. Tutaj widok ze szczytu.

Na szczycie natrafiam na bardzo fajnego pana który mobilizuje mnie i czeka na drugie podejście. :) Powtarzam praktycznie wczorajszy odcinek na tej górze, dwa podjazdy i pierwszy zjazd ze szczytu w lewo a za drugim razem już kultowym niebieskim. Oba są bardzo strome i upiększone kilkoma "technicznymi ściankami". Muszę jednak zauważyć że wczoraj niebieski poszedł mi lepiej, dzisiaj wypadłem z toru i musiałem się na chwilę zatrzymać... Później dzikim zjazdem tnę północne zbocze i dojeżdżam na powrót na przełęcz.
Ile się zmieniło przez ten czas który spędziłem na Raduni! Parking i okoliczne drogi w całości zastawione autami a ludzi jak na rynku we Wrocławiu. Wpadam do "budki gastronomicznej" dokupuję napój i wafelek. Właśnie na szczyt ruszają ubrani w dżinsy rowerzyści którzy przed chwilą dopili swoje piwa. Nie mam tego w planach ale ruszam za nimi zobaczyć jak sobie poradzą. Tak jak się spodziewałem ujechali może ze sto metrów i zaczęli wprowadzać. No cóż ja lawirując między pieszymi dojeżdżam kolejny raz do "Polany z Dębem" zjeżdżając z drogi mega bajkerom o małej wyobraźni. Ruszam wschodnim zboczem mało uczęszczanymi drogami (cały czas napotykam i bajkerów jaki i pieszych) do lubianego prze zemnie zjazdu zaczynającego się u podnóży skał Władysława a dalej ciągnącego się "Drogą Dzikiej Świni" do Strzegomian. Na dużym obszarze są prowadzone prace leśne i często w poprzek dróg leżą drzewa albo gałęzie.

Właściwie wszystkie zaplanowane na dzisiejszą wyprawę "atrakcje" zaliczyłem więc pozostał tylko dojazd do domu ale jadę jeszcze raz w stronę Wieżycy ale tym razem objeżdżam ją takim "dzikim" szlakiem. Tutaj też prace leśne...
Oczywiście przy schronisku wielu chętnych na aktywny odpoczynek, część bawi się w parku linowym część rusza na szlaki. Ja już kończę swoją dzisiejszą przygodę, zjeżdżam żółtym do Sobótki i do domu dać odpocząć nogom...
Pozdro!






  • DST 22.76km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 10.84km/h
  • Podjazdy 803m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

po robocie? -Radunia!

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 22.02.2014 | Komentarze 0

Z nad Mordoru spogląda ogniste oko Saurona! :D
Dzisiaj miałem w sumie siedzieć w domu, ale po powrocie z pracy nie dałem rady usiedzieć na przysłowiowym "tyłku".
Postanowiłem zaatakować jedne z najciekawszych zjazdów na Raduni: boczny w stronę niebieskiego, sam niebieski i taki dziki jednym ze zbocz. Praktycznie wszystkie bardzo strome. Fajnie jest podnieść sobie adrenalinę porządnym zjazdem!
Jak ruszałem około 16 bałem się że nie uda mi się wrócić za dnia i obawy się potwierdziły, więcej niż połowę drogi powrotnej pokonywałem w ciemności, z trudem rozpoznawałem czarną oponę na tle drogi. Nie wziąłem nawet lampek a jazda ulicą całkowicie nie wchodziła w grę.
Mimo wszystko warto było! Dla takich zjazdów zawsze, szkoda że takie krótkie...




  • DST 12.99km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 7.49km/h
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gozdnica!

Piątek, 21 lutego 2014 · dodano: 21.02.2014 | Komentarze 0

Około 15.30 byłem już w domu po pracy, więc szybki, lekki obiad i jazda w teren świeżo złożonym Trekiem.
Trzeba sprawdzić ustawienia amortyzacji i działanie napędu. Na "sucho" wydawało się ok ale w terenie było inaczej. Napęd ok, przedni Fox działa super, troszkę jednak przytwardawy natomiast tył zgoła odwrotnie: za za duży sag.
Jęździłem tylko po Gozdnicy a i tak natrafiłem na kilka fajnych miejsc, ciekawy stromy zjazd i zaczątek bardzo ciekawej trasy dla grawitacyjnej odmiany kolarstwa! Kilka podjazdów, zjazdów i tak praktycznie do zmroku! Fajnie jest mieć gdzie wyskoczyć nawet jeśli dnia już wiele nie zostało. :)




  • DST 30.62km
  • Teren 27.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 10.74km/h
  • Podjazdy 991m
  • Sprzęt Scalicja
  • Aktywność Jazda na rowerze

wykorzystać wolny czas...

Poniedziałek, 17 lutego 2014 · dodano: 17.02.2014 | Komentarze 0

Sprzyjające warunki pogodowe praktycznie nie zostawiają mi wyboru... :)
Jako że Trek ciągle nie złożony (niestety łożysko sterów musi zostać wymienione) ruszam kolejny raz Scottem!
Najpierw do bankomatu po kasę, potem do Strzegomian do ślusarza odebrać zamówioną u niego nakrętkę a potem już w teren!
Praktycznie na nowo przywykłem już do jazdy w tej spartańskiej wręcz pozycji jaką oferuje moja czerwona piękność (aż serce się łamie że niedługo dostanie szosowe kapcie i będzie tylko alternatywą na bardzo złą pogodę).
Oczywiście bez spinki troszkę pod górkę, błądząc troszkę trafiam na ciekawe miejsce:


A chwilę później na kolejny "nieoficjalny" szlak, niestety nie jest praktycznie przejezdny rowerem, dużą jego część pokonałem z rowerem na ramieniu (dobrze że akurat miałem ten lżejszy :) ), trafiały się tam też ciekawe odcinki i dla roweru.

Później dotarłem do żółtego szlaku między szczytem a przełęczą Tąpadła, bocznym niby singlem zjechałem do przełęczy i tym razem "tylko" objechałem Radunie. Na wysokości dawnej trasy narciarskiej rozpościerał się ciekawy widok na Ślężę więc zrobiłem fotkę:

Teraz kolejny zjazd do przełęczy a potem ostatni podjazd a później zjazd w stronę Sobótki. Na koniec szybki zjazd "Janosikiem" tak na zakończenie wycieczki. I tyle...
 




  • DST 35.81km
  • Teren 34.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 8.46km/h
  • Podjazdy 1392m
  • Sprzęt Scalicja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Turystyczno-błotna włóczęga

Środa, 12 lutego 2014 · dodano: 12.02.2014 | Komentarze 2

Z okazji dnia wolnego od pracy (w środku tygodnia!!! sic!) i powrotu do żywych mojego sprzętu od cross country trzeba było wykorzystać sprzyjające okoliczności pogodowo-przyrodnicze.
Zaczynam klasycznie Gozdnica-Wieżyca! Moje 4 litery tak bardzo odzwyczaiły się od kształtu Tokena że na początku myślałem że cały wypad odbędzie się na stojąco! Aż się boje pomyśleć co będzie jutro!
Dzisiaj w Sobótce z rana lekko mgliście i wilgotno, ale widoki nie najgorsze:
Tutaj szczyt Ślęży ze zbocza Gozdnicy.

Dalej celem jest właśnie powyższy szczyt. Jadę różnymi ścieżkami zachodnią stroną masywu wybierając te co ciekawsze podjazdy (rower do xc zobowiązuje). Od czasu do czasu zdarzają się i takie miejsca:

Czym wyżej tym częściej napotyka się pozostałości po zimie. Od "polany z dębem" już tradycyjnie na szczyt. W tygodniu szlaki są opustoszałe więc jedzie się bardzo przyjemnie. Na samym szczycie też pusto, robię fotkę:

I zjeżdżam do przełęczy. Tym razem jadę ścieżką o której powiedział mi jakiś koleś na jednej z ostatnich wypraw! Prowadzi praktycznie równolegle do żółtego szlaku z którym się zresztą łączy przy wspomnianej wcześniej "polanie" a jest o wiele ciekawsza i co najważniejsze w weekendy nie spodziewam się spotkać tam rzeszy piechurów! Oto jaki widok się z niej rozprzestrzenia:

Potem wzdłuż żółtego do przełęczy, mimo że szlak był pusty zawsze wybieram opcje tego niby singla który ciągnie się obok głównego szlaku, ma kilka fajnych urozmaiceń jak na trasę dla roweru górskiego przystało!
Dalej standardowy podjazd na Radunie przerwany tylko na pstryknięcie kilku fotek w miejscu gdzie rozprzestrzenia się piękny widok na niedalekie góry.


Dojazd do szczytu mocno grząski, ale jakoś udaje mi się wspiąć. Tym razem nie decyduję się na zjazd w stronę przełęczy. Hardtail o skoku 80mm raczej dyskwalifikuje mnie na tamtych szlakach.

Wracam początkowo tą samą drogą, później malowniczym "niebieskim" i dalej przez "Łąkę Sulistrowicką" do Sulstrowic właśnie. Ten odcinek drogi bardzo mokry i błotnisty. Zajeżdżam do wioskowego sklepu gdzie wita mnie "podsklepowy folklor" bacznie obserwując moją ufajdaną nie miłosirnie Scalicję. Jak się okazuje ja nie wyglądam dużo lepiej :)

Kupuję coś do picia i słodką bułkę i żegnam się z miejscowym i ruszam już do domu. Jeszcze tylko jeden podjazd do "czarnego" szlaku a potem już w dół do Sobótki!
I to by było na tyle...




  • DST 14.93km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 10.07km/h
  • Podjazdy 564m
  • Sprzęt Scalicja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lady in Red is back!

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · dodano: 10.02.2014 | Komentarze 0

Jako że pioTREK wygląda tak:

musiałem się uśmiechnąć do mojej czerwonej ślicznotki. Ale Scalicja jak każda kobieta po półrocznym zaniedbywaniu okazała focha.
Ściślej mówiąc puściły jej hamulce... Klamka po naciśnięciu nie wróciła już do pierwotnego położenia. Wczoraj po dokładnym wyczyszczeniu i odpowietrzeniu hample nabrały mocy a dziś próba terenowa.
Przez pierwszą część wycieczki miałem wrażenie że zaraz wylecę przez kierę, różnica w pozycji na rowerze jest masakryczna!
Później już przypomniałem sobie jak to kiedyś się jeździło i pomknąłem w teren! Traska bardziej o profilu xc z  większym naciskiem na wzwyż niż w dół. Krótka bo niestety na 15 do pracy...
Oto czerwona piękność w całej okazałości:
No może lekko brudna ale to w końcu mtb :)