Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi GordonChaozz z miasteczka Sobótka. Mam przejechane 2148.27 kilometrów w tym 1687.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 9.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 60083 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy GordonChaozz.bikestats.pl
  • DST 34.42km
  • Teren 33.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 9.06km/h
  • Podjazdy 1031m
  • Sprzęt pioTREK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złe dobrego początki

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 1

Ok dzisiaj zmiana czasu więc śpimy godzinę krócej! He he dobre!! Jak już uznałem że się wyspałem wyłażę z łóżka i aplikuję sobie wraz ze śniadaniem poranną dawkę kofeiny. :) Za oknem mgła, ale już słońce się przebija więc zbieram ekwipunek i ruszam w teren! 
Plan jest ambitny, temperatura bardzo obiecująca więc jadę na krótkie spodnie!
Na pierwszy ogień Gozdnica i kilka ciekawych odcinków na rozgrzanie, a tu "zonk" na początek! Na około metrowym dropie zaliczam glebe... Za szybko najechałem na niego a po ostatnich deszczach jest stosunkowo ślisko i nie wyhamowałem wystarczająco i musiałem się ratować wykładką na bok wybierając między spadkiem z mini przepaści a uderzeniem w drzewo...
Efekt? Zgięta klamka hamulca plus stłuczony bark i kolano...

Kurde stłuczenia są dość mocno odczuwalne ale nie odpuszczam dzisiaj po prostu modyfikuję plan!
Zaczynam opcję "B" czyli chillout na rozruszanie opuchniętego kolana wybieram trasę mniej wymagającą i po prostu jadę sobie płaskim "czarnym" szlakiem. Po jakimś czasie nudzi mi się to i postanawiam coś konkretniejszego podjechać. Podjeżdżam do "polany z dębem" a tutaj standardowo w niedzielę bardzo dużo turystów. Na szczyt się nie pcham wybieram opcję w dół do przełęczy i po raz kolejny pruję w dół niby singlem wzdłuż "żółtego". Będąc na przełęczy nie mogłem sobie pozwolić żeby odpuścić Radunię więc wjeżdżam  na szczyt i "niebieskim" w dół. Na szczycie spora liczba piechurów a na szlaku ślady opon nie zawsze zgodne z moją "linią". Potem nieczynnym  stokiem narciarskim do drogi i powrót na przełęcz i monotonny kociłbisty podjazd "czarnym". I super miodny zjazd od "Skał Władysława" drogą "dzikiej świni". Na koniec postanawiam zrobić jeszcze Wieżycę i zjazd żółtym pod parkiem linowym.
Ehhh chyba się starzeje ale dzisiejsza wyprawa uświadomiła mnie że kolejne dropy hopy i inne takie dopiero jak uzbroję się w ochraniacze...






Komentarze
Lea | 16:26 poniedziałek, 31 marca 2014 | linkuj Auć. Współczuję upadku. Mam nadzieję, że szybko się wykurujesz.
A przy Twoim stylu jazdy ochraniacze wydają się być całkiem rozsądnym pomysłem :D
Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa potot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]