Info

Suma podjazdów to 60083 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Marzec7 - 4
- 2014, Luty7 - 3
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień6 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 1
- 2013, Sierpień9 - 0
- 2013, Lipiec8 - 0
- 2013, Czerwiec7 - 0
- 2013, Maj6 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 0
- DST 57.00km
- Teren 50.00km
- Czas 06:00
- VAVG 9.50km/h
- Podjazdy 1405m
- Sprzęt pioTREK
- Aktywność Jazda na rowerze
Wzgórza Kiełczyńskie
Wtorek, 11 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 1
Cały dzień zaplanowany na rower. Jako że nie przygotowałem się za bardzo na dalszy wypad a jazda po samym masywie Ślęży już powoli zaczyna mi się powoli nudzić więc jadę na najbliższe ciekawe wzniesienia. Nie jestem zwolennikiem nabijania zbędnych kilometrów na szosie nawet dla wyższych celów (jazda po górach). Oczywiście trasa dojazdu jak i powrotu prowadzi terenem zahaczając takie "smaczki" jak Wieżyca (zjazd żółtym) i Radunia (zjazd niebieskim). Pogoda wspaniała, super się jedzie, tempo mocno turystyczne.
Od Raduni jadę żółtym, zdarzyło mi się nawet go gdzieś zgubić ale szybko wracam na właściwy szlak. Kilku kilometrowy łącznik szosą i wjeżdżam na teren wzgórz. Lekki podjazd ciągnie się przez początkowy odcinek aż do rozjazdu żółtego i "miejscowego" zielonego. Jadę dalej żółtym wiedząc że będę musiał nim wrócić ale chcę zobaczyć jak najwięcej a jest bardzo ciekawie.
Potem już znowu na zielonym bardzo ostro pod górę, muszę zsiąść i pchać swoją maszynę co też nie jest takie proste :). Natrafiam na jakiś fajnie wyglądający singiel odchodzący w lewo i w dół od "głównego" szlaku. Oczywiście jadę nim wiedząc że za chwilę będzie mnie czekało drugi raz strome podejście ale warto było! Dojeżdżam do najwyższego szczytu tego "pasma" Szczytnej.
a za chwilę czeka na mnie mega ścianka! Po zjechaniu tych stromych kamiennych niby schodów ręce drżą mi od adrenaliny, podejrzewam że gdybym wiedział co mnie czeka to bym się nie odważył! Dalej takim singlem-trawersem i potem w dół do szosy.
Powrót tą samą trasą do przełęczy Tąpadła a do Sobótki czarnym. Gdzieś w połowie wyczerpuje się bateria w telefonie i ślad gps się urywa. Nie planuje już niczego na tę wyprawę spokojnie dojeżdżam do Sobótki zaliczając fajny żółty po zboczy Gozdnicy.
tym razem to tyle: FEEL FREE, RIDE A BIKE!
Komentarze
Piękny jest ten singielek wiodący żółtym szlakiem. Dziś wybrałem się tam pierwszy raz, na pewno nie ostatni.
Pozdr.