Info

Suma podjazdów to 60083 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Marzec7 - 4
- 2014, Luty7 - 3
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień6 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 1
- 2013, Sierpień9 - 0
- 2013, Lipiec8 - 0
- 2013, Czerwiec7 - 0
- 2013, Maj6 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 0
- DST 45.21km
- Teren 45.00km
- Czas 04:50
- VAVG 9.35km/h
- Podjazdy 1258m
- Sprzęt pioTREK
- Aktywność Jazda na rowerze
Z nudów chyba...
Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 2
Okazało się że dostałem od losu (kierownika) dwa dni wolnego (zaległy urlop) i trzeba było coś ze sobą zrobić.
Wczorajszy dzień spędziłem na pielęgnacji swojego skromnego przychówku:
Dzisiaj już nie miałem wyboru, trzeba było ruszyć gdzieś w teren!
Taliej zimy nie można zmarnować na siedzenie w domu. Ruszam standardowo po lekkim śniadaniu i porannej kawie. Obieram sobie za cel potrenować z lekka podjazdy na fulu. Zaczynam od czerwonego z Sobótki i dojeżdżam nim do rozjazdu poniżej "panny z rybą"
potem w dół na dziko a następnie niebieskim do Sobótki Zachodniej. Teraz kolejnym podjazdem ma być "czarny miś" lecz już na początku go gubię i zamiast w górę zjeżdżam do szosy. Będąc już tutaj jadę zerknąć na nieczynne kamieniołomy zwane przez miejscowych kantyną. Z reguły z pionowymi ścianami zmagają się wspinacze ale dzisiaj nikogo nie było.
Okrążam Kantynę po drugiej stronie jest czynna kopalnia
Dobra, wracam na misiowy szlak, tym razem nie gubię go i wspinam się aż do miejsca gdzie jest to niemożliwe ale postanawiam zjechać tym odcinkiem więc wjeżdżam troszkę na około, znajduję ten szlak i brnę nim w dół. Teraz jadę do przełęczy czarnym szlakiem. Myślę że jak już tu jestem to szkoda było by nie wjechać na Radunie i zjechać słynnym niebieskim. Co postanowione to wykonane a najciekawsze jest to że na szczycie napotykam się na 3 bajkerów! Tak Radunia stała się naprawdę na topie... Jadę jeszcze Dębowym Grzbietem i przez Łąkę Sulistrowicką wracam na Ślężę. Postanawiam jeszcze zjechać żółtym z Wieżycy i do domu na obiadek i zimne piwko...