Info

Suma podjazdów to 60083 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Marzec7 - 4
- 2014, Luty7 - 3
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień6 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 1
- 2013, Sierpień9 - 0
- 2013, Lipiec8 - 0
- 2013, Czerwiec7 - 0
- 2013, Maj6 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 0
- DST 35.81km
- Teren 34.00km
- Czas 04:14
- VAVG 8.46km/h
- Podjazdy 1392m
- Sprzęt Scalicja
- Aktywność Jazda na rowerze
Turystyczno-błotna włóczęga
Środa, 12 lutego 2014 · dodano: 12.02.2014 | Komentarze 2
Z okazji dnia wolnego od pracy (w środku tygodnia!!! sic!) i powrotu do żywych mojego sprzętu od cross country trzeba było wykorzystać sprzyjające okoliczności pogodowo-przyrodnicze.
Zaczynam klasycznie Gozdnica-Wieżyca! Moje 4 litery tak bardzo odzwyczaiły się od kształtu Tokena że na początku myślałem że cały wypad odbędzie się na stojąco! Aż się boje pomyśleć co będzie jutro!
Dzisiaj w Sobótce z rana lekko mgliście i wilgotno, ale widoki nie najgorsze:Tutaj szczyt Ślęży ze zbocza Gozdnicy.
Dalej celem jest właśnie powyższy szczyt. Jadę różnymi ścieżkami zachodnią stroną masywu wybierając te co ciekawsze podjazdy (rower do xc zobowiązuje). Od czasu do czasu zdarzają się i takie miejsca:
Czym wyżej tym częściej napotyka się pozostałości po zimie. Od "polany z dębem" już tradycyjnie na szczyt. W tygodniu szlaki są opustoszałe więc jedzie się bardzo przyjemnie. Na samym szczycie też pusto, robię fotkę:
I zjeżdżam do przełęczy. Tym razem jadę ścieżką o której powiedział mi jakiś koleś na jednej z ostatnich wypraw! Prowadzi praktycznie równolegle do żółtego szlaku z którym się zresztą łączy przy wspomnianej wcześniej "polanie" a jest o wiele ciekawsza i co najważniejsze w weekendy nie spodziewam się spotkać tam rzeszy piechurów! Oto jaki widok się z niej rozprzestrzenia:
Potem wzdłuż żółtego do przełęczy, mimo że szlak był pusty zawsze wybieram opcje tego niby singla który ciągnie się obok głównego szlaku, ma kilka fajnych urozmaiceń jak na trasę dla roweru górskiego przystało!
Dalej standardowy podjazd na Radunie przerwany tylko na pstryknięcie kilku fotek w miejscu gdzie rozprzestrzenia się piękny widok na niedalekie góry.
Dojazd do szczytu mocno grząski, ale jakoś udaje mi się wspiąć. Tym razem nie decyduję się na zjazd w stronę przełęczy. Hardtail o skoku 80mm raczej dyskwalifikuje mnie na tamtych szlakach.
Wracam początkowo tą samą drogą, później malowniczym "niebieskim" i dalej przez "Łąkę Sulistrowicką" do Sulstrowic właśnie. Ten odcinek drogi bardzo mokry i błotnisty. Zajeżdżam do wioskowego sklepu gdzie wita mnie "podsklepowy folklor" bacznie obserwując moją ufajdaną nie miłosirnie Scalicję. Jak się okazuje ja nie wyglądam dużo lepiej :)
Kupuję coś do picia i słodką bułkę i żegnam się z miejscowym i ruszam już do domu. Jeszcze tylko jeden podjazd do "czarnego" szlaku a potem już w dół do Sobótki!
I to by było na tyle...